Przypomnijmy, anonimowy telefon z informacją o tym, że w lecznicy przy ul Warsztatowej znajduje się ładunek wybuchowy, zadzwonił w czwartkowy wieczór i natychmiast postawił na nogi służby ratunkowe. Ulica Warsztatowa została wyłączona z ruchu, a sam szpital przeszukano. Obyło się bez konieczności ewakuacji pacjentów, ale nerwowa atmosfera na pewno nie wpłynęła pozytywnie na ich stan zdrowia.
Co dziś wiemy o sprawcy, jak się okazało, fałszywego alarmu? W dalszym ciągu niewiele. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura. – W dniu 2 stycznia 2018 r. do Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie przekazane zostały przez Komendę Powiatową Policji w Pruszkowie materiały dotyczące fałszywego zawiadomienia o podłożeniu w budynku Szpitala Kolejowego w Pruszkowie ładunku wybuchowego – mówi nam prokurator Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie .
– W dniu 3 stycznia 2018 r. w sprawie wszczęto śledztwo w kierunku wywołania fałszywego alarmu o podłożeniu ładunku wybuchowego to jest o czyn z art. 224 a kk. Przestępstwo zagrożone jest karą 8 lat pozbawienia wolności – dodaje.
Tożsamość „dowcipnisia”, który wszczął alarm pozostaje nieznana, ale jak zaznacza prokuratura, nie może czuć się on bezkarny. – Trwają czynności mające na celu ustalenie sprawcy wywołania fałszywego alarmu – wyjaśnia prokurator Łapczyński.
REDAKCJA
kontakt@wpr24.pl
Komentarze | 4
Gość
Jak nie był ułomkiem jak ten co ostatnio dzwonił nawalony to mu mogą skoczyć, wystarczy minimalnie zadbać o swoją anonimowość i polskie służby nic nie mogą zrobić
Gość
Całkowicie możliwe. Wystarczy kupić telefon na bazarku, zadzwonić i wyrzucić telefon do śmietnika. Jak Cię znajdą ? Uważam że takie żarty lepiej robic na komisariacie lub w sądzie a nie w szpitalu:)
Gość
Pewnie ten sam pajac co ostatnio.
Gość
To jest niemożliwe, że przy dzisiejszej technice go nie znaleźli. Prawdopodobnie to były ćwiczenia.